Harry
Obudziłem się z bolącym kręgosłupem na niewygodnym,
pomarańczowym fotelu. Znajdowałem się z niewiadomych powodów w pokoju Zayna, a
z na przeciwka przyglądały mi się dobrze znajome niebieskie oczy Anastazji.
Nawet tu prześladowały mnie wyrzuty sumienia- które w jakiś magiczny sposób
nadal istniało. Matko, czasami myśl o wykorzystaniu przeze mnie aż tylu
dziewczyn bolała. Zatraciłem się w seksie jak małolat w pornografii. Brawo
Styles, udało Ci się ułożyć porównanie godne mistrza. To był rodzaj nałogu, mój
własny rodzaj heroiny. Naprawdę, brzmi to psychopatycznie ale tak było.
Pragnąłem nasycić się przepełnionymi pożądaniem spojrzeniami dziewczyn z
najróżniejszych klubów. Tak, to była okrutna prawda o tym kim stałem się dzięki
miłości, cholernemu zakochaniu się w Lilian, jej dotyku, kolorze oczu,
wypowiadanych cicho słowach, pocałunkach działających na mnie jak morfina. Jej
osoba stawiała mur między mną a resztą świata i sprawiała, że czułem się
wyjątkowo. Kiedy obudziłem się po upojnej nocy z Lilly i okazało się, że jej
już nie ma coś we mnie pękło bo ona była inna. Wstyd się przyznać ale Sanchez
była moją pierwszą i kiedy posmakowałem jej ten jedyny raz zapragnąłem mieć jej
drobne ciało w ramionach już na wieki. A jej zniknięcie skaleczyło mnie jak
nóż, gdy uświadomiłem sobie, iż mogła odejść już na zawsze. Pamiętam dni
przepełnione pamięcią o niej, to jak zalewałem się łzami tęskniąc za ulotną
chwilą spędzoną z nią. Potop obaw, że ją zapłodniłem zabierał mi sen z powiek.
Tylko Styles może przeżyć swój pierwszy raz bez gumki na totalnym kacu i zdać
sobie z tego sprawę kilkanaście godzin późnej. Ha! Jednak jestem nienormalny.
Ciekawi mnie jak ma się moja psychika, ponieważ ledwo co dawałem radę po tych
wszystkich nocach, które jak zwykłem mówić spędzałem na wyraźnym przypominaniu
sobie pierwszego razu z Lilian. Byłem świetnym kłamcą, a manipulacje opanowałem
do perfekcji. To kiedy zostawiłem zapłakane dziewczyny wpierw wmawiając im moją
wielką miłość było więcej niż satysfakcjonujące. Dupek, skończony idiota. Pech
chciał, że wczoraj trafiłem na Annie, jej tak świetliste tęczówki, które
nieśmiało uśmiechały się do mnie domagając się choć odrobiny miłości w tym
zakłamanym, zdradzieckim świecie. Wczoraj rano, dokładnie 24 godziny temu nie
chciałem jej zostawić, wręcz pragnąłem zostać z nią i rozkoszować się delikatnymi ustami, dłońmi które pomogły mi odkryć
nowy rodzaj uczucia. Z żadną inną się tak nie czułem. Opuszki palców Annie
subtelnie gładzące mój policzek wydawały się być tak właściwe jak 2 razy 2
równa się 4. I moje serce kiedy zrozumiałem, że moja Annie to Anastazja Zayna
jakby przestało bić bo w tej samej chwili zobaczyłem ją, poszukiwaną przez moje
serce brunetkę z Londyńskiego klubu. Nawet ciosy przyjaciela wymierzane prosto
we mnie aż tak nie bolały, bo to było jak spełniające się marzenie, które
nienagannie przeciął kolejny sen stający się jawą. Spotkanie Anastazji miało
otworzyć mi drzwi do nowego wymiaru miłości bez miejsca dla przeszłości, ale
dzięki temu przeszłość wróciła i to jest generalnie ciężkie, ponieważ angażując
się w uczucie do blondynki nawet iskra nadziei na powtórne spotkanie brunetki z
klubu nie zawitała w mojej głowie. Od zawsze działałem pod impulsem i kiedy
Liam poprosił mnie o zaprowadzenie Lilly do apartamentu pragnąłem sprawdzić czy
to pierwsze uczucie powróci, czy to co czułem nie było złudzeniem... i nie
było. Nadal rozżarzony węgielek tańczył w nas lwi taniec. Uczucia buzowały we
mnie. Myśląc czy zapomnę o smaku warg Annie i zostawię ją w świętym spokoju dla
Zayna zacząłem głowić się nad odpowiedzią dlaczego dziewczyna w tak krótkim
czasie sprawiła, iż uzależniłem się od tego co chciała mi ofiarować. Z dołu
doszedł mnie wzywający z zamyśleń szloch niosący się echem po całym domu.
Czyżby Louis znów oglądał tanią komedię romantyczną? Zaśmiałem się cicho
przypominając sobie wszystkie takie sytuacje. Niechętnie podniosłem się z
fotela na którym przespałem całą noc. Tak, tak- nie musicie się martwić o mój
niedobór nasienia po wczorajszej nocy. Kiedy taksówka pojechała pod nasz
apartament Lilian grzecznie spała na moim ramieniu, a więc jak prawdziwy
dżentelmen wziąłem ją na ręce i wchodząc po schodach na siódme piętro (co by
dźwięki windy nie obudził Lilly) położyłem dziewczynę na łóżku Zayna, a sam
padłem pół żywy na fotel. Oto cała erotyczna historia zeszłej nocy, od deski do
deski. Słysząc kolejną falę płaczu ocknąłem się z amoku i energicznie
zarzucając głową w prawą stronę poprawiłem siano widniejące na mojej głowie.
Wychodząc z pokoju kątem oka spojrzałem na postać brunetki wtulającą się w
błękitny koc Malika, który pamięta jeszcze czasy X-factor'a. Włosy Lilian
rozczochrane spływały w kaskadzie loków na odkryte ramiona, dziewczyna
uśmiechała się lekko a na jej policzki wstąpił subtelny rumieniec. Jak teraz
wyglądała? Chyba nie jestem w stanie ująć tego w słowa. Zastanawiając się nad
przymiotnikami które mogłyby określić jej piękno wpadłem na zdanie które mówiło
samo za siebie- nic dodać nic ująć:
-Po prostu Cię kocham
Lilly.- uśmiechnąłem się smutno na dźwięk własnych słów i czym prędzej
wyszedłem z pokoju. Przechodząc przez korytarz wprost do otwartej przestrzeni
salonu i kuchni nie spodziewałem się ujrzeć widoku, który mi się ukazał. Mulat
siedział wtulony w poduszkę przykryty bałwankową kołdrą Liama z papierosem w
ustach... I teraz z ręką na sercu przysięgam, że nawet w najczarniejszych scenariuszach nie wyobrażałem sobie
przyjaciela w takim stanie.
-Zayn, wszystko Okej?- zapytałem znając odpowiedź. Chłopak tylko
nieznacznie pokręcił przyklapniętą czupryną wypuszczając z płuc tytoniowy
dym.-Byłem pewny, że to Louis znów ogląda babski film.- powiedziałem nie
oczekując najmniejszej odpowiedzi. I nagle to do mnie doszło. Ja byłem
przyczyną, moja osoba i te wszystkie liczne błędy popełniane każdego kolejnego
dnia od poznania śpiącej na górze Lilian.
-Jesteś kutasem, Harry.- wycedził przez zęby Malik i po raz
kolejny zaciągnął się nikotyną. Gorycz która wypełniła mnie całego nie miała
końca. Niby jak miałaby czuć się osoba która usłyszała takie słowa... Od
człowieka którego uważała za przyjaciela? Nie wiesz? A więc Ci odpowiem. Czułem
się jak szmata, a mówiąc bardziej cywilizowanie kobieta która się sprzedaje,
nie szanuje siebie i swojego ciała. Chciałem płakać ale wiedziałem, iż to lub
nawet głupie "Przepraszam"
nie załatwią sprawy. Wyrok na który sam zapracowałem swoim przyjacielem właśnie
na mnie spływał. Już miałem wypuścić potok bezsensownych, nic nie wartych słów
gdy Zayn znów łamiącym się głosem zaczął mówić.
-Nigdy, przyrzekam nigdy, nie pomysłem o tym, że zabierzesz mi
wszystko to co mam... Bo Anastazja jest dla mnie wszystkim, Harry. I kiedy
wczoraj pomyślałem, że ona może jednak będzie szczęśliwa... Że zmienisz się dla
niej... Mówiłem: ‘’On jest moim
przyjacielem, zaopiekuje się nią, Anastazja znów odnajdzie serce które ją
zatrzyma’’... Więc jeżeli tak się stanie- ja się zgadzam, jeśli przy mnie nie
będzie szczęśliwa, jeżeli ją ranie to niech stworzą Annirry czy inną cholerę i
niech będą.- chłopak spojrzał prosto w moje zapłakane oczy i uśmiechnął się
smutno- Zaakceptował bym to Hazz, uwierz mi. Nawet wiesz co zrobiłem?- Zayn
przygryzł subtelnie wargę i sarkastycznie zaśmiał się- Zaproponowałem Annie
przyjaźń, tylko przyjaźń.- chłopak uśmiechnął się smutno i energicznie wytarł
łzy które nadal napływały do jego oczu. Nie wiedziałem co mam zrobić, po
porostu Zayn wbił mnie w ziemie swoimi słowami. On zrobił to dla mnie? Ten
próżny Malik, którego znam? Chyba powinienem zacząć rezerwować jakąś terapię w
psychiatryku ponieważ miły i roztropny
Malik nie pociągnie.- Hazz, kocham cię nawet jeśli jesteś takim kutasem…-
chłopak spojrzał na mnie smutno, lecz przelotny uśmiech który pojawił się na
jego twarzy zdradził, że wypowiedziane przez niego słowa rozbawiły go choć w
jakimś stopniu. W jakiejś części mi ulżyło. Naprawdę kochałem chłopaków,
każdego z nich tak samo mocno ponieważ oni są jak moi bracia. I zawsze będą.
Wiem to, nawet jeśli pewnego dnia każdy z nas ruszy swoją drogą w różnych, być
może podobnych kierunkach.- Musisz tylko zdać sobie sprawę z tego, że to co
robimy jest nie właściwe.- chłopak podniósł się z kanapy i chwiejnym krokiem
podszedł do mnie kładąc chłodną dłoń na moim ramieniu.-Ty kochasz Lilian,
Lilian kocha ciebie… Ja kocham Annie i wiem, że ona też mnie kocha… więc czy
nie możemy zostawić tego takim jakim było?
-Lilian mnie kocha…- czując jak moje policzki pieką powtórzyłam
bezgłośnie słowa Zayna, a moje serce opuściło swoje miejsce by rzucić się w
dziki galop.
-Harry, wiem, że najmądrzejszy nie jesteś… ale naprawdę nie
widzisz tego w jaki sposób ona na Ciebie
patrzy? - już miałem opowiedzieć mu o tym uczuciu do Anastazji kiedy nagle
usłyszeliśmy głośny huk połączony z krzykiem: KURWA! NO NIE! AŁĆ! TO BOLAŁO!
Razem z Zaynem płakaliśmy już tylko ze śmiechu, po prostu
zanosiliśmy się niekontrolowanym żabim rechotem, turlając się przy tym na
drewnianej podłodze. Widok Lilly
spadającej ze schodów był więcej niż śmieszny, on był komiczny tak jak Niall w
różowej kiecce mini na domówce u Sheerana.
- Z czego się śmiejecie?- zapytała oburzona brunetka podnosząc
się z podłogi i rzucając nam poirytowane spojrzenie. Wiedziałem, że kwestią
czasu było doprowadzenie jej do śmiechu więc nie zamierzaliśmy przestać się
śmiać. Brzuch bolał mnie już od wściekłego napadu ale choć chciałem przestań
nie mogłem, naprawdę próbowałem ale upadek Lilian cały czas przelatywał mi przed
oczami. Tak jak wcześniej wspominałem po
chwili usłyszałem melodyjny wesoły chichot Lilly.- No tak, to było śmieszne.-
przyznała i usiadła obok mnie na podłodze wtulając się w ciało-podobny kształt
mojej osoby nie mogącej się opanować. Wytarłem gromadzące się w moich oczach
radosne łzy by dać miejsce tym, które miały nadejść już za kilka sekund.
-Anastazja jest w szpitalu!- usłyszeliśmy słaby głos bladego
Horana przekraczającego próg apartamentu.-Miała wypadek…- wyszedł osuwając się
na kolana.
Jejku supeeer *-* kocham to opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będzie więcej rozdziałów z perspektywy Harry'ego. :) Świetny, zresztą jak zwykle. :D
OdpowiedzUsuńz początku podobało mi się to opowiadanie, ale szybko się w nim pogubiłam. dodajecie dłuuugie rozdziały - to plus - ale w waszym przypadku to raczej minus, bo w konsekwencji te rozdziały pojawiają się rzadko i kiedy już coś dodacie, to nie wiadomo o co chodzi i trzeba cofać się trochę, żeby przypomnieć sobie ostatnią akcję.
OdpowiedzUsuń