piątek, 5 kwietnia 2013

{006} Po prostu cię kocham.

Harry

Obudziłem się z bolącym kręgosłupem na niewygodnym, pomarańczowym fotelu. Znajdowałem się z niewiadomych powodów w pokoju Zayna, a z na przeciwka przyglądały mi się dobrze znajome niebieskie oczy Anastazji. Nawet tu prześladowały mnie wyrzuty sumienia- które w jakiś magiczny sposób nadal istniało. Matko, czasami myśl o wykorzystaniu przeze mnie aż tylu dziewczyn bolała. Zatraciłem się w seksie jak małolat w pornografii. Brawo Styles, udało Ci się ułożyć porównanie godne mistrza. To był rodzaj nałogu, mój własny rodzaj heroiny. Naprawdę, brzmi to psychopatycznie ale tak było. Pragnąłem nasycić się przepełnionymi pożądaniem spojrzeniami dziewczyn z najróżniejszych klubów. Tak, to była okrutna prawda o tym kim stałem się dzięki miłości, cholernemu zakochaniu się w Lilian, jej dotyku, kolorze oczu, wypowiadanych cicho słowach, pocałunkach działających na mnie jak morfina. Jej osoba stawiała mur między mną a resztą świata i sprawiała, że czułem się wyjątkowo. Kiedy obudziłem się po upojnej nocy z Lilly i okazało się, że jej już nie ma coś we mnie pękło bo ona była inna. Wstyd się przyznać ale Sanchez była moją pierwszą i kiedy posmakowałem jej ten jedyny raz zapragnąłem mieć jej drobne ciało w ramionach już na wieki. A jej zniknięcie skaleczyło mnie jak nóż, gdy uświadomiłem sobie, iż mogła odejść już na zawsze. Pamiętam dni przepełnione pamięcią o niej, to jak zalewałem się łzami tęskniąc za ulotną chwilą spędzoną z nią. Potop obaw, że ją zapłodniłem zabierał mi sen z powiek. Tylko Styles może przeżyć swój pierwszy raz bez gumki na totalnym kacu i zdać sobie z tego sprawę kilkanaście godzin późnej. Ha! Jednak jestem nienormalny. Ciekawi mnie jak ma się moja psychika, ponieważ ledwo co dawałem radę po tych wszystkich nocach, które jak zwykłem mówić spędzałem na wyraźnym przypominaniu sobie pierwszego razu z Lilian. Byłem świetnym kłamcą, a manipulacje opanowałem do perfekcji. To kiedy zostawiłem zapłakane dziewczyny wpierw wmawiając im moją wielką miłość było więcej niż satysfakcjonujące. Dupek, skończony idiota. Pech chciał, że wczoraj trafiłem na Annie, jej tak świetliste tęczówki, które nieśmiało uśmiechały się do mnie domagając się choć odrobiny miłości w tym zakłamanym, zdradzieckim świecie. Wczoraj rano, dokładnie 24 godziny temu nie chciałem jej zostawić, wręcz pragnąłem zostać z nią i rozkoszować się  delikatnymi ustami, dłońmi które pomogły mi odkryć nowy rodzaj uczucia. Z żadną inną się tak nie czułem. Opuszki palców Annie subtelnie gładzące mój policzek wydawały się być tak właściwe jak 2 razy 2 równa się 4. I moje serce kiedy zrozumiałem, że moja Annie to Anastazja Zayna jakby przestało bić bo w tej samej chwili zobaczyłem ją, poszukiwaną przez moje serce brunetkę z Londyńskiego klubu. Nawet ciosy przyjaciela wymierzane prosto we mnie aż tak nie bolały, bo to było jak spełniające się marzenie, które nienagannie przeciął kolejny sen stający się jawą. Spotkanie Anastazji miało otworzyć mi drzwi do nowego wymiaru miłości bez miejsca dla przeszłości, ale dzięki temu przeszłość wróciła i to jest generalnie ciężkie, ponieważ angażując się w uczucie do blondynki nawet iskra nadziei na powtórne spotkanie brunetki z klubu nie zawitała w mojej głowie. Od zawsze działałem pod impulsem i kiedy Liam poprosił mnie o zaprowadzenie Lilly do apartamentu pragnąłem sprawdzić czy to pierwsze uczucie powróci, czy to co czułem nie było złudzeniem... i nie było. Nadal rozżarzony węgielek tańczył w nas lwi taniec. Uczucia buzowały we mnie. Myśląc czy zapomnę o smaku warg Annie i zostawię ją w świętym spokoju dla Zayna zacząłem głowić się nad odpowiedzią dlaczego dziewczyna w tak krótkim czasie sprawiła, iż uzależniłem się od tego co chciała mi ofiarować. Z dołu doszedł mnie wzywający z zamyśleń szloch niosący się echem po całym domu. Czyżby Louis znów oglądał tanią komedię romantyczną? Zaśmiałem się cicho przypominając sobie wszystkie takie sytuacje. Niechętnie podniosłem się z fotela na którym przespałem całą noc. Tak, tak- nie musicie się martwić o mój niedobór nasienia po wczorajszej nocy. Kiedy taksówka pojechała pod nasz apartament Lilian grzecznie spała na moim ramieniu, a więc jak prawdziwy dżentelmen wziąłem ją na ręce i wchodząc po schodach na siódme piętro (co by dźwięki windy nie obudził Lilly) położyłem dziewczynę na łóżku Zayna, a sam padłem pół żywy na fotel. Oto cała erotyczna historia zeszłej nocy, od deski do deski. Słysząc kolejną falę płaczu ocknąłem się z amoku i energicznie zarzucając głową w prawą stronę poprawiłem siano widniejące na mojej głowie. Wychodząc z pokoju kątem oka spojrzałem na postać brunetki wtulającą się w błękitny koc Malika, który pamięta jeszcze czasy X-factor'a. Włosy Lilian rozczochrane spływały w kaskadzie loków na odkryte ramiona, dziewczyna uśmiechała się lekko a na jej policzki wstąpił subtelny rumieniec. Jak teraz wyglądała? Chyba nie jestem w stanie ująć tego w słowa. Zastanawiając się nad przymiotnikami które mogłyby określić jej piękno wpadłem na zdanie które mówiło samo za siebie- nic dodać nic ująć:
-Po prostu Cię kocham Lilly.- uśmiechnąłem się smutno na dźwięk własnych słów i czym prędzej wyszedłem z pokoju. Przechodząc przez korytarz wprost do otwartej przestrzeni salonu i kuchni nie spodziewałem się ujrzeć widoku, który mi się ukazał. Mulat siedział wtulony w poduszkę przykryty bałwankową kołdrą Liama z papierosem w ustach... I teraz z ręką na sercu przysięgam, że nawet w najczarniejszych  scenariuszach nie wyobrażałem sobie przyjaciela w takim stanie.
-Zayn, wszystko Okej?- zapytałem znając odpowiedź. Chłopak tylko nieznacznie pokręcił przyklapniętą czupryną wypuszczając z płuc tytoniowy dym.-Byłem pewny, że to Louis znów ogląda babski film.- powiedziałem nie oczekując najmniejszej odpowiedzi. I nagle to do mnie doszło. Ja byłem przyczyną, moja osoba i te wszystkie liczne błędy popełniane każdego kolejnego dnia od poznania śpiącej na górze Lilian.
-Jesteś kutasem, Harry.- wycedził przez zęby Malik i po raz kolejny zaciągnął się nikotyną. Gorycz która wypełniła mnie całego nie miała końca. Niby jak miałaby czuć się osoba która usłyszała takie słowa... Od człowieka którego uważała za przyjaciela? Nie wiesz? A więc Ci odpowiem. Czułem się jak szmata, a mówiąc bardziej cywilizowanie kobieta która się sprzedaje, nie szanuje siebie i swojego ciała. Chciałem płakać ale wiedziałem, iż to lub nawet głupie "Przepraszam" nie załatwią sprawy. Wyrok na który sam zapracowałem swoim przyjacielem właśnie na mnie spływał. Już miałem wypuścić potok bezsensownych, nic nie wartych słów gdy Zayn znów łamiącym się głosem zaczął mówić.
-Nigdy, przyrzekam nigdy, nie pomysłem o tym, że zabierzesz mi wszystko to co mam... Bo Anastazja jest dla mnie wszystkim, Harry. I kiedy wczoraj pomyślałem, że ona może jednak będzie szczęśliwa... Że zmienisz się dla niej... Mówiłem:  ‘’On jest moim przyjacielem, zaopiekuje się nią, Anastazja znów odnajdzie serce które ją zatrzyma’’... Więc jeżeli tak się stanie- ja się zgadzam, jeśli przy mnie nie będzie szczęśliwa, jeżeli ją ranie to niech stworzą Annirry czy inną cholerę i niech będą.- chłopak spojrzał prosto w moje zapłakane oczy i uśmiechnął się smutno- Zaakceptował bym to Hazz, uwierz mi. Nawet wiesz co zrobiłem?- Zayn przygryzł subtelnie wargę i sarkastycznie zaśmiał się- Zaproponowałem Annie przyjaźń, tylko przyjaźń.- chłopak uśmiechnął się smutno i energicznie wytarł łzy które nadal napływały do jego oczu. Nie wiedziałem co mam zrobić, po porostu Zayn wbił mnie w ziemie swoimi słowami. On zrobił to dla mnie? Ten próżny Malik, którego znam? Chyba powinienem zacząć rezerwować jakąś terapię w psychiatryku  ponieważ miły i roztropny Malik nie pociągnie.- Hazz, kocham cię nawet jeśli jesteś takim kutasem…- chłopak spojrzał na mnie smutno, lecz przelotny uśmiech który pojawił się na jego twarzy zdradził, że wypowiedziane przez niego słowa rozbawiły go choć w jakimś stopniu. W jakiejś części mi ulżyło. Naprawdę kochałem chłopaków, każdego z nich tak samo mocno ponieważ oni są jak moi bracia. I zawsze będą. Wiem to, nawet jeśli pewnego dnia każdy z nas ruszy swoją drogą w różnych, być może podobnych kierunkach.- Musisz tylko zdać sobie sprawę z tego, że to co robimy jest nie właściwe.- chłopak podniósł się z kanapy i chwiejnym krokiem podszedł do mnie kładąc chłodną dłoń na moim ramieniu.-Ty kochasz Lilian, Lilian kocha ciebie… Ja kocham Annie i wiem, że ona też mnie kocha… więc czy nie możemy zostawić tego takim jakim było?
-Lilian mnie kocha…- czując jak moje policzki pieką powtórzyłam bezgłośnie słowa Zayna, a moje serce opuściło swoje miejsce by rzucić się w dziki galop.
-Harry, wiem, że najmądrzejszy nie jesteś… ale naprawdę nie widzisz tego w jaki sposób  ona na Ciebie patrzy? - już miałem opowiedzieć mu o tym uczuciu do Anastazji kiedy nagle usłyszeliśmy głośny huk połączony z krzykiem: KURWA! NO NIE! AŁĆ! TO BOLAŁO!
Razem z Zaynem płakaliśmy już tylko ze śmiechu, po prostu zanosiliśmy się niekontrolowanym żabim rechotem, turlając się przy tym na drewnianej podłodze.  Widok Lilly spadającej ze schodów był więcej niż śmieszny, on był komiczny tak jak Niall w różowej kiecce mini na domówce u Sheerana.
- Z czego się śmiejecie?- zapytała oburzona brunetka podnosząc się z podłogi i rzucając nam poirytowane spojrzenie. Wiedziałem, że kwestią czasu było doprowadzenie jej do śmiechu więc nie zamierzaliśmy przestać się śmiać. Brzuch bolał mnie już od wściekłego napadu ale choć chciałem przestań nie mogłem, naprawdę próbowałem ale upadek Lilian cały czas przelatywał mi przed oczami.  Tak jak wcześniej wspominałem po chwili usłyszałem melodyjny wesoły chichot Lilly.- No tak, to było śmieszne.- przyznała i usiadła obok mnie na podłodze wtulając się w ciało-podobny kształt mojej osoby nie mogącej się opanować. Wytarłem gromadzące się w moich oczach radosne łzy by dać miejsce tym, które miały nadejść już za kilka sekund.
-Anastazja jest w szpitalu!- usłyszeliśmy słaby głos bladego Horana przekraczającego próg apartamentu.-Miała wypadek…- wyszedł osuwając się na kolana.


3 komentarze:

  1. Jejku supeeer *-* kocham to opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, że będzie więcej rozdziałów z perspektywy Harry'ego. :) Świetny, zresztą jak zwykle. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. z początku podobało mi się to opowiadanie, ale szybko się w nim pogubiłam. dodajecie dłuuugie rozdziały - to plus - ale w waszym przypadku to raczej minus, bo w konsekwencji te rozdziały pojawiają się rzadko i kiedy już coś dodacie, to nie wiadomo o co chodzi i trzeba cofać się trochę, żeby przypomnieć sobie ostatnią akcję.

    OdpowiedzUsuń